środa, 22 czerwca 2016

Metamorfoza

Istnieje w naszym współczesnym świecie ogromna presja społeczna, żeby zachować jak najdłużej młodość i nieskazitelne piękno. Z okładek magazynów epatują przerobione i popoprawiane w Photoshopie celebrytki. W erze cyfryzacji wybielić, wyszczuplić, wydłużyć szyję, wysmuklić nogi, odmłodzić, wyretuszować, naprawić. Niby mamy tego świadomość, niby wiemy do czego zdolni są graficy komputerowi, a jednak wciąż łapiemy się w tę samą pułapkę.




Każdego dnia atakują nas z reklam i billboardów nowe kremy przeciwzmarszczkowe, preparaty na odchudzanie satysfakcja gwarantowana, a pierwszy siwy włos na głowie wywołuje atak paniki. Mamy być perfekcyjne, chude jak paryskie modelki, zawsze wystrzałowo ubrane, umalowane, zadowolone, na wysoki połysk. A natury nie da się oszukać. Czas z każdym robi swoje i każdy wiek ma swoje prawa. Poza tym sztuka tkwi nie w tym, by gonić niedoścignione (bo nieprawdziwe przecież) ideały z gazet i wybiegów, a w tym, by polubić samą siebie, znaleźć swój styl, w którym będziesz czuć się komfortowo, kobieco i pięknie.

Metamorfoza czyli przeobrażenie, to termin pochodzenia greckiego. Zmiana dotyczyć może wyglądu, charakteru, w literaturze dotyka bardziej sposobu myślenia i postępowania. Motyw metamorfozy spotykany jest od mitologii  (chociażby nimfa Danae zmieniająca się w drzewo laurowe) po współczesną kulturę masową (superbohaterowie, wilkołaki czy wampiry). Przejście z poczwarki w motyla jest jedną z najbardziej poetyckich i pięknych przemian, bo dowodzi, że nawet z nieciekawej, szaroburej larwy, któregoś dnia może wyfrunąć delikatne, urocze, ażurowe stworzenie.  

Choć często boimy się zmian, to nie da się zaprzeczyć porzekadłu, że kobieta zmienną jest. Zmiany są dobre, a poszukiwania własnego stylu czasami uciążliwe. Która z nas nie chciałaby pogadać z jakąś fajną stylistką? Taką, co to raz rzuci okiem i już wie, w czym będzie nam ładnie. Nie każda z nas, choć przecież znamy swoje figury lepiej niż ktokolwiek inny, zwraca uwagę na proporcje, często niefortunnie dobieramy kolory, dodatki, albo tkwimy w przyzwyczajeniu do jednej i tej samej fryzury od lat, bo wygodna i taka „bezpieczna”. A make-up? Szczerze... kto Was uczył  jak się malować? No właśnie... większość z nas uczyła się sama podglądając najpierw mamę, potem zdjęcia w kolorowych magazynach, a w końcu filmiki na YouTube. A wizaż przecież jest sam w sobie zawodem, profesją, której uczą w szkołach... Jest kilka trików, jest paleta kolorów odpowiednia dla naszego fototypu. Nie wszystkim dobrze w makijażu typu smokey eyes, niestety. Czasem patrzymy na siebie i coś byśmy chciały zmienić, odświeżyć, jakoś się przeobrazić, ale brakuje nam pomysłu, jak się do tego zabrać.

Mamy dla Was wyjątkową propozycję. Już w lipcu zaczynamy cykl metamorfoz „New YOU with 5th Avenue”. Casting trwa, a zgłoszenia przyjmujemy do 30 czerwca. W każdej edycji metamorfoz wytypowana zostanie jedna z Was. Warunkiem nie jest sylwetka Kate Moss, nie szukamy top modelki. Szukamy Ciebie, dziewczyny otwartej na zmianę, na przeobrażenie. W ramach wygranej dobierzemy stylizację do Twojego typu sylwetki, profesjonalny wizażysta wykona makijaż odpowiedni dla Twojego typu urody, fryzjer zadba o Twoje włosy, a kiedy przejdziesz już swoją metamorfozę – dzieła dokończy sesja zdjęciowa. Jest jednak jeden warunek. Aby wygrać, musisz nas przekonać, dlaczego akurat Ciebie powinnyśmy wybrać. Masz do dyspozycji Facebook, smsy lub rozmowę telefoniczną i w zasadzie niewiele czasu, bo raptem został Ci tydzień.

Dokładne zasady konkursu i nasze dane kontaktowe znajdziesz TUTAJ.

Zapraszamy do zabawy. Niech tego lata uwolni się z Ciebie motyl!

wtorek, 14 czerwca 2016

Jak jedwab...

Jedna z moich znajomych zwykła mawiać, że woli największe mrozy niż tropikalnych upałów, bo zimą zawsze może coś na siebie dodatkowego włożyć, a latem już się bardziej nie rozbierze. Zanim jednak zatęsknimy do chłodów – trzeba się przygotować na gorące, ontaryjskie dni, po wieczór wypełnione słynnym „humidem”.  Same wiecie, że nic nie sprawdza się lepiej niż naturalne, lekkie, przewiewne tkaniny. Jak jedwab...

W zasadzie jedwab, jedno z najbardziej ekskluzywnych włókien na świecie, to czyste białko. Jest od lat niekwestionowanym symbolem elegancji i dobrego stylu, w wiosenno-letnich kolekcjach największych projektantów pojawia się niemal każdego roku, w różnych formach, kolorach i krojach. Zastosowanie znajduje w tkaninach sukienkowych, wizytowych, dekoracyjnych i bieliźnianych, szyje się z niego seksowne koszule nocne,  pościele, krawaty i apaszki, wykorzystuje do produkcji parasoli, spadochronów, naciągów rakiet tenisowych, kosmetyków upiększających, sztucznych kwiatów, dywanów, tapet i nici (także chirurgicznych). Jedną z największych zalet jedwabiu jest jego zdolność do termoregulacji. W dotyku jest przyjemnie chłodny, oddycha, a zarazem utrzymuje naturalne ciepło, dzięki czemu skóra się nie poci. Podobnie jak wełna potrafi, bez stwarzania wrażenia wilgoci, przyjąć ilość pary wodnej odpowiadającej 1/3 masy własnej, jest więc higroskopijny. Szybko schnie. Chroni pochłaniając szkodliwe promienie ultrafioletowe. Nie elektryzuje się i odstrasza owady. Zaletą są też jego właściwości hipoalergiczne – nie uczula, dla skóry wrażliwej jest delikatną pieszczotą. Silne, sprężyste włókno nie ulega gnieceniu i odkształceniom, a przy odpowiedniej pielęgnacji zachowuje piękno i połysk nawet przez 20 lat. Włókno jedwabne jest tak wytrzymałe, jak włókno stalowe tej samej grubości. Niedawne badania wykazały, że szesnaście warstw jedwabiu potrafi zatrzymać kulę pistoletu. Powstaje dzięki larwom jedwabnika morwowego (Bombyx mori) lub dębowego (Atheraea pernyi).
            Według starej chińskiej legendy tajemnicę produkcji jedwabiu odkryła przypadkiem żona mitycznego władcy i protoplasty Chińczyków Huang Di, nazywanego Żółtym Cesarzem. Huang Di rządził dwa i pół tysiąca lat przed naszą erą i uważany był za wynalazcę pisma, kompasu, koła garncarskiego, kalendarza, a także pioniera w dziedzinach astronomii, matematyki i medycyny. Pewnego dnia cesarz poprosił swoją żonę, by poszła na spacer w pałacowe ogrody i sprawdziła jaki to szkodnik niszczy morwowe drzewa. Cesarzowa Xi Lingshi znalazła na morwach żerujące białe larwy, przędące białe kokony. Jeden z kokonów wpadł jej do gorącej herbaty, a wtedy odkryła, że można z niego wysnuć delikatną jak mgiełka nić.
Według archeologów najstarszy, znaleziony w Chinach, kawałek jedwabiu powstał 3600 lat p.n.e.  Przez stulecia tkanina dopuszczona była jednak wyłącznie na dworach cesarskich, jako symbol najwyższego statusu społecznego. Na jedwabiu zbudowano starożytną gospodarkę Chin; jego produkcja była pilnie strzeżoną tajemnicą – za jej zdradę groziły tortury, a nawet i kara śmierci. Nie bez powodu powstał przecież słynny Jedwabny Szlak –  ciągnący się przez 12 tysięcy kilometrów, najważniejszy trakt handlowy łączący Państwo Środka z Europą i Bliskim Wschodem. Do dziś Chiny są największym potentatem produkcji jedwabiu – wytwarzają 70% światowej produkcji. Liczącymi się wytwórcami są też Indie, Uzbekistan, Brazylia, Iran, Wietnam, Tajlandia i Japonia.


             Jedwabnik morwowy nie występuje w naturze – jest kremowobiałą ćmą z rodziny prządkowatych, jedynym ze 150 tys. gatunków motyli, który został udomowiony przez człowieka. Do produkcji kilograma czystego jedwabiu potrzeba 6 kg kokonów, wyprodukowanych przez 4 tys. gąsienic, które w międzyczasie pochłoną 170 kg liści morwy. Z jednego kokonu wysnuć można nić o długości 1,5 do 3 kilometrów! Przemysł jedwabny budzi sporo kontrowersji w świecie wegan, a PETA (organizacja działająca na rzecz etycznego traktowania zwierząt) prowadzi kampanię na rzecz zaprzestania produkcji jedwabiu. Kontrowersje budzi proces wytwórczy –larwy  jedwabnika przez miesiąc żywią się liśćmi morwy, a masa ich ciała zwiększa się 10 tys razy. Po czwartym linieniu zaczynają owijać się w jedwabisty kokon. Aby uzyskać pełnowartościową jedwabną nić nie można dopuścić, by z przepoczwarzony motyl wylągł się z kokonu i go uszkodził, stąd kokony moczy się we wrzątku zmiękczając włókna, ale jednocześnie zabijając gąsienicę w oprzędach. Sztuczny jedwab to już nie to samo, ten prawdziwy wciąż jest jedną z najbardziej pożądanych i ulubionych przez kobiety na całym świecie tkanin.

             W sezonie wiosna-lato 2016 jedwabie pojawiały się na wybiegach w formie luźnych szat w kolekcjach Givenchy,  Calvin Klein, Soni Rykiel, Thakoon czy Public School, w związku z tegorocznym wielkim powrotem tkaniny w (jakże pięknej i powabnej) bieliźnie nocnej. Dla internautek powstał nawet specjalny hashtag #robelife. W 5th Avenue Fassion with Passion czekają na Was przepiękne jedwabie włoskie – zwiewne, pastelowe sukienki, tuniki, bluzki i topy. Nowości co tydzień. A i nie zapominajcie o naszym hashtag #5thavenuefashionwithpassion. Show us how you wear it!














czwartek, 9 czerwca 2016

Konkurs na dobry początek!

             Pamiętacie pierwsze szkolne dyskoteki? Pierwsze nadzieje, westchnienia... poprosi do tańca, czy nie poprosi... Te dziewczyny, które zawsze, czegokolwiek by nie ubrały, wyglądały jak modelki, te pewne siebie, które kręciły biodrami w rytmach "Lambady", i te które sterczały pod ścianą, przedwcześnie wyrośnięte, zachmurzone, bo większość chłopaków sięgała im do okolic brody? A błyszczące legginsy z lycry? Turkusowe czy fuksja? I bluzki w lamparcie cętki! 


             Z kulturą tańca, a dyskoteką przede wszystkim, moda związana jest nierozerwalnie. Gdzie jak nie w najgorętszych klubach, podpatrzyć można obowiązujące trendy i nowinki, gdzie jak nie na parkiecie najlepiej prezentować wystrzałowe kreacje, błyszczeć jetami, cekinami i brokatem, gibać się na niebotycznych obcasach i powalać ekscentrycznym makijażem? 


             Pierwszą dyskotekę - Scotch Club - otwarto nie w słonecznej Italii czy roztańczonej Hiszpanii, a w - uważanych za raczej zimne i zachowawcze - Niemczech. Prawdziwy boom przyniosły lata '70, kiedy to imprezy disco zaczęły wypierać potańcówki, a grający za żywo zespół zastąpił DJ. Najsłynniejszą dyskoteką świata było amerykańskie Studio 54, gdzie bywały niemal wszystkie gwiazdy popkultury przełomu lat '70&'80.


           Czas sobie przypomnieć jak to bywało, a przy tym dobrze się zabawić!
Mamy dla Was konkurs! 


Zasady są proste:
1). Polub naszą stronę FB i post: https://www.facebook.com/fashionwithpassionGTA/
2). Udostępnij publicznie post o konkursie na swoim profilu (obowiązkowo)
3). Dokończ zdanie: "Pamiętam dyskotekę, na którą ubrałam...." 


Najlepsza odpowiedź wygrywa! Wspominajcie dyskoteki młodości i kończcie zdanie w komentarzu (komentarze proszę wstawiać pod oryginalnym postem, z powodu prywatności FB nie widzimy innych komentarzy pod "shared posts").


Wyniki konkursu ogłosimy 15 czerwca godz 8 pm. Jedna osoba wygrywa dwa bilety, więc będzie można zabrać na koncert osobę towarzyszącą i szałowo spędzić razem wspólny wieczór w rytmach disco! Wartość nagrody 250$. Zapraszamy do zabawy!